Granica to nie tylko konkurencja. To nie tylko samochody. To także opowieści o staromodnym łuku, chwilach koleżeństwa, niepokojących sytuacjach i niezapomnianych chwilach. Suma wydarzeń, które na przestrzeni tych 20 lat sprawiły, że wydarzenie w Alentejo stało się wydarzeniem supersportowym, zdolnym zgromadzić ludzi ze wszystkich stron i miejsc, ze wszystkich dziedzin i zawodów.
Wśród nich są António Xavier i Rui Cardoso. Zarówno dziennikarze, jak i totaliści obecni na mitycznym już wyścigu Frontier, choć po przeciwnych stronach „barykady” – pierwszy, wykonując swój zawód, choć z krótkim postojem za kierownicą, drugi robił to zawsze jako pilot. To właśnie niektóre z tych historii, zebranych przez dwie dekady, przypomnimy tutaj.
Nowość, koleżeństwo i duch Frontier
„Pamiętam, że pierwszy raz przyjechałem do Fronteiry w 1997 roku z UMM”, wspomina Rui Cardoso z Lizbony, redaktor Expresso, wyznanie zakochany w samochodach terenowych i Benfice – nie wiemy, namiętności są silniejsze.
Pierwsze przygody miały miejsce właśnie w tym debiutanckim roku, z „zepsutą przednią osłoną mechanizmu różnicowego. Ale ponieważ nie było czasu na naprawę, spawaliśmy co się dało, założyliśmy zgrzebne opony i pojechaliśmy na ostatnie okrążenie”. „Wtedy tak to działało…”.
Co do António Xaviera, dziennikarza z ogromnym doświadczeniem, obecnie współpracującego z Automóvel Club de Portugal (ACP), od pierwszych lat strzeże „nowości”, „entuzjazmu” tych, którzy byli „prawdziwymi miłośnikami TT, czyli w czasach, gdy sport się rozwijał”. I oczywiście „duch organizacji, a w szczególności José Megre, który już dał dowód, że może stworzyć taki wyścig, z Portalegre”, i który ostatecznie stał się fundamentem rasy, która ” jest, skutecznie różny od wszystkiego – od ducha samego wydarzenia, po przyjaźń, koleżeństwo, wymianę doświadczeń”. Cech, które, jak sądzi, „chociaż w dzisiejszych czasach jest zupełnie inaczej, nigdy nie zostaną utracone. Bo Fronteira to wszystko i wiele więcej!”.
W rzeczywistości i co do różnic, które pojawiły się w ciągu ostatnich 20 lat, dziennikarz zgadza się również, że „w przeszłości było zupełnie inaczej”, a większość konkurentów poświęciła się „czystym i twardym jeepom, często UMM, przygotowany na starcie do wykonania testu wytrzymałościowego. Chociaż w rzeczywistości niewielu wiedziało, co to znaczy”. Tak samo, jak nie zdawali sobie sprawy, jak to jest „jeździć 10 czy 12 godzin bez światła, a noc jest szczególnie zdradliwa, co sprawia, że duch przygody jest potrójny”.
Kiedy tryskacze płynęli piwem
Od tych momentów większej adrenaliny Rui Cardoso, który w 20 edycjach wyścigu, w którym brał udział, „zawsze był pilotem”, mimo że wykonał już kilka wyścigów w National TT „jako nawigator, ale to dało mi powrót żołądek i okazało się, że było to krótkie doświadczenie” – wspomina na przykład odcinek Fronteiry „z dużą ilością błota.
„Skończyła mi się woda przy dyszach i gdy dotarłem do miejsca, w którym znajdowała się grupa widzów, zatrzymałem się i poprosiłem jednego z nich, aby wylał trochę wody na przednią szybę. Ci jednak, którzy byli już trochę pijani, odpowiedzieli, że mają tylko piwo, na co odpowiedziałem: „To nie ma znaczenia! Może być też…”. I tak usunęliśmy błoto z przedniej szyby i kontynuowałem wyścig, nawet z okropnym smrodem w samochodzie… Ale już koniec!”.
Dla dziennikarza AKP António Xaviera „frontier to wyścig, który zawsze ma wiele do liczenia”, a „jeszcze bardziej na obrzeżach rywalizacji” z „fait-diverami, momentami koleżeństwa, duchem zespołu” . „Tylko nie możemy zapomnieć, że w tym wyścigu spotykają się kierowcy ze wszystkich aspektów sportów motorowych”, wspomina, dodając, że „ludzie pochodzą z rajdów, szybkości, gokartów”. „Nawet ci, którzy byli rywalami podczas mistrzostw, tutaj stają się towarzyszami, nawet jeśli są w różnych zespołach i boksach”.
„To nie jest coś, czego nie potrafię wyjaśnić, ale prawda jest taka, że aby naprawdę poznać Fronteirę, trzeba poczuć”, podsumowuje.
sprawa zgubionego koła
Jeśli chodzi o swoje (krótkie) doświadczenie za kierownicą, Xavier wspomina, że wydarzyło się to „w 2004 i 2005 roku”, po pierwsze „w samochodzie niebezpiecznym dla zdrowia i kręgosłupa, ale też odpornym jak mało który inny – Defenderem 90, który, W konkretnym przypadku zdołał być jeszcze bardziej brutalny niż oryginalny model, ponieważ był przygotowany do przeprowadzenia procesu narodowego. A prawda jest taka, że wytrzymała nawet lepiej niż nasze plecy!”.
Jednak przygody na tym się nie skończyły. „Skończyło się na tym, że byłem również strażakiem”, ponieważ „około drugiej w nocy znalazłem płonącego Nissana Terrano II, którego kierowca zużył już całą gaśnicę, próbując ugasić pożar. Zatrzymałem się i za pomocą gaśnicy pomogłem ugasić pożar. Bo Fronteira też jest tym: duchem wzajemnej pomocy”.
Co więcej, w tym samym 2004 roku weteran dziennikarski przeżył kolejną niezwykłą sytuację, kiedy został zmuszony do pójścia do pudełka, aby wymienić zepsuty amortyzator. „Wszystko poszło normalnie: zdjęliśmy koło, założyliśmy nowy amortyzator, włożyliśmy koło z powrotem i wróciłem na tor. Problem polegał na tym, że dotarłem na jakieś 500 metrów i po małym skoku zobaczyłem przejeżdżające przede mną koło… było moje! Był luźno zaciśnięty, a pięta poluzował się, a samochód przechylił się na bok i ocierał się o barierę ponad 20 lub 30 metrów”. A więc „z samochodem z boku musiałem zrobić trochę dodatkowej gimnastyki i wyjść drzwiami pasażera…”.
„Duch graniczny będzie trwał”
Jednak po ukończeniu 20 wydań Fronteiry bilans, przekonuje Rui Cardoso, może być tylko pozytywny. „Ciągle unosi się tu zapach starego TT, z udziałem tych „dojrzałych ludzi”, którzy nadal ścigają się samochodami, których już nigdzie nie widać, jak ma to miejsce w przypadku zespołu ścigającego się Peugeotem 504 lub i inne, które pasują do Renault 5 lub Datsuna Y. Jest też towarzystwo, w którym wszyscy pomagają sobie nawzajem, czy to podając kilka butelek piwa, „wiadro” zielonego bulionu, narzędzie, opony czy części. I właśnie z tego powodu Fronteira jest inna”.
Z kolei António Xavier widzi przyszłość 24 Hours of Frontier „bardzo dobrymi oczami, chociaż wszystko się zmienia”. Nawet dlatego, że „Fronteira i jej duch będą trwać nadal, nawet jeśli rzeczy zmierzają w kierunku, w którym samochody, do których jesteśmy przyzwyczajeni, w końcu znikną. Przyszłość to tak zwane „pająki”, a nie samochody terenowe”.
António Xavier mówi również, że „nawet z takim ciężarem, jaki zaczynają nabierać takie aspekty, jak bezpieczeństwo – co zresztą uważam za naturalne i zrozumiałe – i pomimo tego, że tęsknię za np. José Megrem, który był prawdziwy duch tego wszystkiego – chociaż AKP udowadnia, że wie, jak kontynuować dziedzictwo – nie mam wątpliwości, że duch Fronteiry będzie kontynuowany…”