„Pogranicze nie jest niewytłumaczalne, ale żeby poznać siebie, musisz poczuć”

Anonim

Granica to nie tylko konkurencja. To nie tylko samochody. To także opowieści o staromodnym łuku, chwilach koleżeństwa, niepokojących sytuacjach i niezapomnianych chwilach. Suma wydarzeń, które na przestrzeni tych 20 lat sprawiły, że wydarzenie w Alentejo stało się wydarzeniem supersportowym, zdolnym zgromadzić ludzi ze wszystkich stron i miejsc, ze wszystkich dziedzin i zawodów.

Wśród nich są António Xavier i Rui Cardoso. Zarówno dziennikarze, jak i totaliści obecni na mitycznym już wyścigu Frontier, choć po przeciwnych stronach „barykady” – pierwszy, wykonując swój zawód, choć z krótkim postojem za kierownicą, drugi robił to zawsze jako pilot. To właśnie niektóre z tych historii, zebranych przez dwie dekady, przypomnimy tutaj.

Nowość, koleżeństwo i duch Frontier

„Pamiętam, że pierwszy raz przyjechałem do Fronteiry w 1997 roku z UMM”, wspomina Rui Cardoso z Lizbony, redaktor Expresso, wyznanie zakochany w samochodach terenowych i Benfice – nie wiemy, namiętności są silniejsze.

Pierwsze przygody miały miejsce właśnie w tym debiutanckim roku, z „zepsutą przednią osłoną mechanizmu różnicowego. Ale ponieważ nie było czasu na naprawę, spawaliśmy co się dało, założyliśmy zgrzebne opony i pojechaliśmy na ostatnie okrążenie”. „Wtedy tak to działało…”.

„Pogranicze nie jest niewytłumaczalne, ale żeby poznać siebie, musisz poczuć” 22832_1
Od 2001 roku za kierownicą Nissana Patrol GR Rui Cardoso jest jednym z niewielu totalistów we Fronteirze

Co do António Xaviera, dziennikarza z ogromnym doświadczeniem, obecnie współpracującego z Automóvel Club de Portugal (ACP), od pierwszych lat strzeże „nowości”, „entuzjazmu” tych, którzy byli „prawdziwymi miłośnikami TT, czyli w czasach, gdy sport się rozwijał”. I oczywiście „duch organizacji, a w szczególności José Megre, który już dał dowód, że może stworzyć taki wyścig, z Portalegre”, i który ostatecznie stał się fundamentem rasy, która ” jest, skutecznie różny od wszystkiego – od ducha samego wydarzenia, po przyjaźń, koleżeństwo, wymianę doświadczeń”. Cech, które, jak sądzi, „chociaż w dzisiejszych czasach jest zupełnie inaczej, nigdy nie zostaną utracone. Bo Fronteira to wszystko i wiele więcej!”.

W rzeczywistości i co do różnic, które pojawiły się w ciągu ostatnich 20 lat, dziennikarz zgadza się również, że „w przeszłości było zupełnie inaczej”, a większość konkurentów poświęciła się „czystym i twardym jeepom, często UMM, przygotowany na starcie do wykonania testu wytrzymałościowego. Chociaż w rzeczywistości niewielu wiedziało, co to znaczy”. Tak samo, jak nie zdawali sobie sprawy, jak to jest „jeździć 10 czy 12 godzin bez światła, a noc jest szczególnie zdradliwa, co sprawia, że duch przygody jest potrójny”.

Kiedy tryskacze płynęli piwem

Od tych momentów większej adrenaliny Rui Cardoso, który w 20 edycjach wyścigu, w którym brał udział, „zawsze był pilotem”, mimo że wykonał już kilka wyścigów w National TT „jako nawigator, ale to dało mi powrót żołądek i okazało się, że było to krótkie doświadczenie” – wspomina na przykład odcinek Fronteiry „z dużą ilością błota.

„Skończyła mi się woda przy dyszach i gdy dotarłem do miejsca, w którym znajdowała się grupa widzów, zatrzymałem się i poprosiłem jednego z nich, aby wylał trochę wody na przednią szybę. Ci jednak, którzy byli już trochę pijani, odpowiedzieli, że mają tylko piwo, na co odpowiedziałem: „To nie ma znaczenia! Może być też…”. I tak usunęliśmy błoto z przedniej szyby i kontynuowałem wyścig, nawet z okropnym smrodem w samochodzie… Ale już koniec!”.

Dla dziennikarza AKP António Xaviera „frontier to wyścig, który zawsze ma wiele do liczenia”, a „jeszcze bardziej na obrzeżach rywalizacji” z „fait-diverami, momentami koleżeństwa, duchem zespołu” . „Tylko nie możemy zapomnieć, że w tym wyścigu spotykają się kierowcy ze wszystkich aspektów sportów motorowych”, wspomina, dodając, że „ludzie pochodzą z rajdów, szybkości, gokartów”. „Nawet ci, którzy byli rywalami podczas mistrzostw, tutaj stają się towarzyszami, nawet jeśli są w różnych zespołach i boksach”.

24-godzinna granica 2017
Antonio Xaviera. Towarzyszy Fronteirze od dwudziestu lat.

„To nie jest coś, czego nie potrafię wyjaśnić, ale prawda jest taka, że aby naprawdę poznać Fronteirę, trzeba poczuć”, podsumowuje.

sprawa zgubionego koła

Jeśli chodzi o swoje (krótkie) doświadczenie za kierownicą, Xavier wspomina, że wydarzyło się to „w 2004 i 2005 roku”, po pierwsze „w samochodzie niebezpiecznym dla zdrowia i kręgosłupa, ale też odpornym jak mało który inny – Defenderem 90, który, W konkretnym przypadku zdołał być jeszcze bardziej brutalny niż oryginalny model, ponieważ był przygotowany do przeprowadzenia procesu narodowego. A prawda jest taka, że wytrzymała nawet lepiej niż nasze plecy!”.

Jednak przygody na tym się nie skończyły. „Skończyło się na tym, że byłem również strażakiem”, ponieważ „około drugiej w nocy znalazłem płonącego Nissana Terrano II, którego kierowca zużył już całą gaśnicę, próbując ugasić pożar. Zatrzymałem się i za pomocą gaśnicy pomogłem ugasić pożar. Bo Fronteira też jest tym: duchem wzajemnej pomocy”.

Co więcej, w tym samym 2004 roku weteran dziennikarski przeżył kolejną niezwykłą sytuację, kiedy został zmuszony do pójścia do pudełka, aby wymienić zepsuty amortyzator. „Wszystko poszło normalnie: zdjęliśmy koło, założyliśmy nowy amortyzator, włożyliśmy koło z powrotem i wróciłem na tor. Problem polegał na tym, że dotarłem na jakieś 500 metrów i po małym skoku zobaczyłem przejeżdżające przede mną koło… było moje! Był luźno zaciśnięty, a pięta poluzował się, a samochód przechylił się na bok i ocierał się o barierę ponad 20 lub 30 metrów”. A więc „z samochodem z boku musiałem zrobić trochę dodatkowej gimnastyki i wyjść drzwiami pasażera…”.

24-godzinna granica 2017
Tym razem piwo na kapturze Patrolu nie służyło żadnemu innemu celowi…

„Duch graniczny będzie trwał”

Jednak po ukończeniu 20 wydań Fronteiry bilans, przekonuje Rui Cardoso, może być tylko pozytywny. „Ciągle unosi się tu zapach starego TT, z udziałem tych „dojrzałych ludzi”, którzy nadal ścigają się samochodami, których już nigdzie nie widać, jak ma to miejsce w przypadku zespołu ścigającego się Peugeotem 504 lub i inne, które pasują do Renault 5 lub Datsuna Y. Jest też towarzystwo, w którym wszyscy pomagają sobie nawzajem, czy to podając kilka butelek piwa, „wiadro” zielonego bulionu, narzędzie, opony czy części. I właśnie z tego powodu Fronteira jest inna”.

Z kolei António Xavier widzi przyszłość 24 Hours of Frontier „bardzo dobrymi oczami, chociaż wszystko się zmienia”. Nawet dlatego, że „Fronteira i jej duch będą trwać nadal, nawet jeśli rzeczy zmierzają w kierunku, w którym samochody, do których jesteśmy przyzwyczajeni, w końcu znikną. Przyszłość to tak zwane „pająki”, a nie samochody terenowe”.

António Xavier mówi również, że „nawet z takim ciężarem, jaki zaczynają nabierać takie aspekty, jak bezpieczeństwo – co zresztą uważam za naturalne i zrozumiałe – i pomimo tego, że tęsknię za np. José Megrem, który był prawdziwy duch tego wszystkiego – chociaż AKP udowadnia, że wie, jak kontynuować dziedzictwo – nie mam wątpliwości, że duch Fronteiry będzie kontynuowany…”

Czytaj więcej