Lata mijają, ale Lexus LFA nadal jest „nosicielem” dwóch niemal niepodważalnych tytułów: jest jednym z niewielu japońskich supersportów, a zatem jednym z najlepszych w historii; i ma jedną z najlepszych „ścieżek dźwiękowych” w pamięci.
Jeśli po przeczytaniu tego pierwszego akapitu myślałeś, że będę mówić o systemie nagłośnienia Lexusa LFA, nie mógłbyś się bardziej mylić. Legenda głosi, że właściciele LFA nigdy nie korzystali z nagłośnienia samochodu. Chcę w to uwierzyć...
Wina? Cóż, to wina atmosferycznego silnika V10 o pojemności 4,8 litra, który wytwarza 560 KM przy wysokich 8700 obr./min. Prawdziwe arcydzieło, którego brzmienie podbiło wszystkich, którzy mieli przywilej jego dyrygowania.
Dlatego każda wymówka, która pozwala nam ponownie posłuchać tej ścieżki dźwiękowej, jest zawsze mile widziana.
A najnowsza przychodzi do nas w formie pierwszoosobowego eseju, który niestety jest najbliższy wielu z nas, by zasiąść za kierownicą tego japońskiego „potwora”, który doczekał się zaledwie 500 wyprodukowanych egzemplarzy.
Pamiętaj, że kiedy został wprowadzony na rynek w 2009 roku, Lexus LFA osiągał prędkość maksymalną 325 km/h i tylko 3,7 s w ćwiczeniu przyspieszania od 0 do 100 km/h.
O „zimnym starcie”. Od poniedziałku do piątku w Razão Automóvel odbywa się „zimny start” o 8:30. Kiedy popijasz kawę lub zbierasz odwagę, aby rozpocząć dzień, bądź na bieżąco z interesującymi faktami, faktami historycznymi i odpowiednimi filmami ze świata motoryzacji. Wszystko w mniej niż 200 słowach.