Czytając te słowa, szczęśliwy João Faustino jest w drodze na Festiwal Goodwood. Był odpowiedzialny za żmudne zadanie reprezentowania Reason Automobile w tym wydarzeniu. To ode mnie zależało na szlachetnej – ale mniej zabawnej… – misji opowiedzenia Wam wszystkich doświadczeń i zdjęć, które João dostarczy nam w tych dniach. Promienie! W przyszłym roku też...
Jeśli to czytasz, zamiast być w Anglii zakrywając uszy swoim dzieciom, mijając historyczny „krzyk” Formuły 1, przepraszam.
Ale chociaż João przybywa i nie przybywa do Goodwood, warto pamiętać o znaczeniu i pochodzeniu tego festiwalu, który odbywa się co roku na południu Anglii, w ogrodach posiadłości Lorda Marcha (na zdjęciu).
Musimy to powiedzieć: ten pan jest klejnotem osoby. Nie każdy zaprasza 150 000 osób do spędzenia weekendu na swojej posesji, palenia gumy, stąpania po trawie i rozmawiania o samochodach. Dobra robota, proszę pana!
Geneza Festiwalu
Był rok 1990, kiedy ten angielski lord zdecydował się kupić House of Goodwood. Gigantyczna posiadłość, na której znajduje się tor Goodwood Circuit. Miejsce, które w dawnych czasach było „mekką” angielskiego sportów motorowych, sceną wyścigów Formuły 1 i niektórych tragedii, takich jak śmierć Bruce'a Mcclarena w 1970 roku.
W głowie Lorda Marcha, jeszcze przed nabyciem posiadłości, był zamiar sprowadzenia ryku silników wyścigowych z powrotem do Goodwood. Niestety, pomimo kilku prób Lord March nigdy nie uzyskał niezbędnych zezwoleń na prowadzenie imprez sportowych w Goodwood.
Ponieważ konkurencja w Goodwood nie wchodziła w rachubę, Lord March wymyślił inny format. Zamiast ścigać się, Goodwood będzie teraz gospodarzem corocznego festiwalu: Goodwood Festival of Speed. Tak jest co roku od 1993 roku, między czerwcem a lipcem.
Festiwal, który w praktyce jest poruszającym muzeum. Miejsce, w którym spotykają się najbardziej historyczne i uderzające maszyny w światowych sportach motorowych, by wstrząsać pajęczymi sieciami przez cały rok w niewoli.
sam festiwal
Nie ma nic, co mogłoby się równać z Goodwood Festival. Jeśli to czytasz, zamiast być w Anglii zakrywając uszy swoim dzieciom, mijając historyczny „krzyk” Formuły 1, przepraszam. Żal mi ciebie, twoich hipotetycznych szczeniaczków i mnie, która przyszła pisać i która nawet nie ma dzieci – cholera John! W przyszłym roku idę do Goodwood…
Goodwood to jedno z tych doświadczeń, które powinny znaleźć się na liście życzeń każdego szanującego się zapaleńca. Oprócz zebrania w jednym miejscu głównych modeli z najróżniejszych dyscyplin – takich jak Formuła 1, NASCAR, INDY, Endurance, Turystyka, WRC – jego główną atrakcją jest to, że samochody są w ruchu. Najlepsze, najdroższe i najrzadsze samochody spotykają się na małej, dwukilometrowej drodze, pomiędzy belami słomy i zadbaną trawą.
W ciągu tych trzech dni Goodwood przywraca tym maszynom całą ich świetność. Ratując ich z letargu, z zakamarków najbardziej egzotycznych garaży i najbardziej ekskluzywnych muzeów. Nigdzie indziej na świecie nie możemy porównać dźwięku historycznej Formuły 1 z dźwiękiem współczesnej Formuły 1 tego samego dnia; dźwięk grupy B, z dźwiękiem najnowszego WRC.
Nawet lepiej. Przy odrobinie szczęścia możemy ponownie zobaczyć historycznych jeźdźców za sterami ówczesnych maszyn. Czy możesz sobie wyobrazić obserwowanie na żywo i w kolorze Niki Laudy prowadzącej Ferrari, które prawie odebrało jej życie na torze Nurburgring? To oczywiście, zakrywając uszy dziecka – mam na tym punkcie trochę obsesji, prawda? Niedawno miałem zapalenie ucha, to jest powód.
I w głębi duszy – gryząc mnie trochę z zazdrości – nie przeszkadzało mi, że João Faustino miał lekką infekcję ucha. Już wiem, że kiedy stamtąd pochodzisz, nikt cię nie ucisza. Byłby to tylko środek zapobiegawczy….
Jeśli chodzi o nas – chorych, że tam nie ma – możemy się tylko trzymać Automobile Reason, czekając na wieści. Nie jest też tak źle, prawda?