Kto pamięta Opla Omegę? „Najstarsi” (nie chcę nazywać nikogo starym…) na pewno pamiętają. Młodsi ludzie mogą nie zdawać sobie sprawy, że Omega przez wiele lat była „okrętem flagowym” Opla.
Był to model, który w znacznie niższej cenie oferował wiarygodną alternatywę dla modeli niemieckich marek premium. Każdy, kto szukał dobrze wyposażonego, przestronnego samochodu o zadowalających osiągach, miał Omega jako bardzo dobrą opcję. Ale nie o wersjach z zadowalającymi występami będziemy dzisiaj z Wami rozmawiać… to jest wersja hardcore! Odpal rakiety i pozwól zespołowi grać!
(…) niektóre egzemplarze testowane przez prasę osiągały 300 km/h!
Lotus Omega była „hipermięśniową” wersją „nudnej” Omegi. „super salon” przygotowany przez inżynierów Lotusa, który zaskoczył modele z wyższej półki, takie jak BMW M5 (E34).
Niemiecki model o mocy 315 KM nie mógł zrobić absolutnie nic przeciwko 382 KM mocy niemiecko-brytyjskiego potwora. To było jak dzieciak z siódmej klasy, który miał kłopoty z dużym dziewięcioklasistą. M5 nie miał szans — i tak, ja też byłem „BMW M5” przez wiele lat. Dobrze pamiętam „beat”, który wziąłem…
Wracając do Omegi. Kiedy został wprowadzony na rynek w 1990 roku, Lotus Omega natychmiast zdobył tytuł „najszybszego sedana na świecie”, i to z dużym marginesem! Ale zacznijmy od początku...
Pewnego razu…
…świat bez kryzysu gospodarczego – kolejna rzecz, o której młodsi nigdy nie słyszeli. Poza Lotusem, który w swojej historii prawie zawsze znajdował się na krawędzi bankructwa, reszta świata żyła pod koniec lat 80. w okresie silnej ekspansji gospodarczej. Na wszystko były pieniądze. Kredyt był łatwy i tak samo było z życiem… czyli tak jak dzisiaj. Ale nie…
Jak wspomniałem wcześniej, mała angielska firma była w poważnych tarapatach ekonomicznych i rozwiązaniem w tamtym czasie była sprzedaż firmie General Motors (GM). Mike Kimberly, dyrektor generalny Lotus, uznał amerykańskiego giganta za idealnego partnera. GM wcześniej zwrócił się do usług inżynieryjnych Lotusa, więc była to tylko kwestia pogłębienia istniejących już więzi.
„Złe języki” mówią, że przy niewielkim wzroście ciśnienia doładowania moc może wzrosnąć do 500 KM
Według legendy to ten sam człowiek, Mike Kimberly, „sprzedał” kierownictwu GM pomysł stworzenia „super limuzyny” z Opla Omegi. Zasadniczo Opel z osiągami i zachowaniem Lotusa. Odpowiedź musiała brzmieć mniej więcej w stylu „ile potrzebujesz?”.
Potrzebuję mało…
– Niewiele potrzebuję – musiał odpowiedzieć Mike Kimberly. Przez „mały” rozumie się zdrową podstawę Opla Omega 3000, modelu, w którym zastosowano sześciocylindrowy silnik rzędowy o pojemności 3,0 l i mocy 204 koni mechanicznych. W porównaniu z Lotusem Omega 3000 wyglądała jak basen sanitarny… ale zacznijmy od silnika.
Lotus zwiększył średnicę cylindrów i skok tłoków (wykutych i dostarczonych przez Mahle), aby zwiększyć wyporność do 3,6 l (kolejne 600 cm3). Ale praca nie jest tutaj. Dodano dwie turbosprężarki Garrett T25 i intercooler XXL. Efekt końcowy to 382 KM mocy przy 5200 obr/min i 568 Nm maksymalnego momentu obrotowego przy 4200 obr/min — 82% tej wartości jest już dostępne przy 2000 obr./min! Aby wytrzymać „napór” tej lawiny mocy, wzmocniono również wał korbowy.
Dziennikarze z najbardziej prestiżowych angielskich gazet poprosili nawet o wycofanie auta z rynku.
Redukcją mocy silnika była sześciobiegowa skrzynia Tremec T-56 — ta sama, która była używana w Corvette ZR-1 — i która dostarczała moc tylko na tylne koła. „Złe języki” mówią, że przy niewielkim wzroście ciśnienia doładowania moc może wzrosnąć do 500 KM — tyle samo, co obecne Porsche 911 GT3 RS!
Przejdźmy do liczb, które mają znaczenie?
Prawie 400 koni mechanicznych — powiedz to głośno: prawie czterysta koni mechanicznych! — Lotus Omega był jednym z najszybszych samochodów, jakie można było kupić w 1990 roku. Dziś nawet Audi RS3 ma taką moc, ale… jest inaczej.
Przy całej tej mocy Lotus Omega rozpędzał się od 0 do 100 km/h w zaledwie 4,9 s i osiągnął prędkość maksymalną 283 km/h — niektóre jednostki prasowe w rękach dziennikarzy osiągnęły 300 km/h! Ale trzymajmy się „oficjalnej” wartości i przywróćmy rzeczy z perspektywy. Supersamochód taki jak Lamborghini Countach 5000QV jechał o 0,2 s(!) mniej niż 0-100 km/h. Innymi słowy, mając za kierownicą wykwalifikowanego kierowcę, Lotus zaryzykował wysłanie Lamborghini na starcie!
za szybko
Liczby te były tak przytłaczające, że wywołały chór protestów Lotus i Opel.Dziennikarze z najbardziej prestiżowych brytyjskich gazet poprosili nawet o wycofanie samochodu z rynku — być może ci sami dziennikarze, którzy osiągnęli prędkość 300 km/h. W angielskim parlamencie dyskutowano nawet, czy nie byłoby niebezpieczne pozwolić takiemu samochodowi na poruszanie się po drogach publicznych. Złożono nawet petycje do Lotus, aby ograniczyć maksymalną prędkość Omegi. Marka zrobiła uszy markera… klaszcz, klaszcz, klaszcz!
To była najlepsza reklama, jaką mogła mieć Lotus Omega! Co za banda chłopców…
najwyższa dynamika
Pod każdym względem, pomimo tego, że urodziła się w ramach projektu Opla, ta Omega była pełnoprawnym Lotusem. I jak każdy „w pełni słuszny” Lotus miał dynamikę referencyjną — nawet dzisiaj dynamika jest jednym z filarów Lotusa (to i brak pieniędzy… ale wygląda na to, że Geely pomoże).
To powiedziawszy, brytyjski dom wyposażył Lotusa Omega w najlepsze komponenty, jakie były dostępne na rynku. A jeśli baza była już dobra… to było jeszcze lepsze!
Z „banku organów” niemieckiej marki Lotus przejął wielowahaczowe, samopoziomujące zawieszenie tylnej osi Opla Senatora — wówczas flagowy model Opla. Lotus Omega otrzymał również regulowane amortyzatory (obciążenie i napięcie wstępne) oraz twardsze sprężyny. Wszystko po to, by podwozie lepiej radziło sobie z mocą i przyspieszeniami bocznymi. Zaciski hamulcowe (z czterema tłoczkami) dostarczone przez AP Racing, obejmowały tarcze 330 mm. Środki, które wypełniły oczy (i felgi) w latach 90-tych.
Zapisz się do newslettera tutaj
Piękne wewnątrz i na zewnątrz
Wygląd zewnętrzny Lotus Omega dramatycznie pasował do demonicznej mechaniki. W swoich ocenach nowych modeli nie lubię wdawać się w wielkie rozważania na temat designu, bo tutaj — każdy ma swój gust… — ale ten przeszedł już najtrudniejszy test: czas!
Czarny kolor karoserii, wlot powietrza w masce, progi, większe koła… wszystkie elementy Omegi zdawały się zachęcać kierowcę do utraty prawa jazdy: „tak… wypróbuj mnie, a zobaczysz co Potrafię!”.
Wewnątrz kabina również robiła wrażenie, ale w bardziej dyskretny sposób. Fotele firmy Recaro, sportowa kierownica i stopniowany prędkościomierz do 300 km/h. Nic więcej nie było potrzebne.
Krótko mówiąc, model, który był możliwy tylko w tamtym czasie. Czas, kiedy poprawność polityczna nie była jeszcze szkołą, a „hałaśliwe mniejszości” miały znaczenie proporcjonalne do jej znaczenia. Dziś już tak nie jest...
W dzisiejszym świetle Lotus Omega kosztowałby około 120 000 euro. Wyprodukowano tylko 950 sztuk (90 sztuk pozostało niewyprodukowanych) i pół tuzina temu nie było trudno znaleźć jeden z tych egzemplarzy do sprzedaży za mniej niż 17 000 euro. Dziś znalezienie Lotus Omega w tej cenie jest praktycznie niemożliwe, ze względu na eskalację cen, jakiej doświadczają klasycy w ostatnich latach.
Czy najmłodsi już zrozumieli, dlaczego tytuł? Rzeczywiście, Lotus Omega zjadłby na śniadanie każde BMW M5. Jak mawiali w moich szkolnych czasach… i „bez pryszczy”!
Chcę przeczytać więcej takich historii