24-godzinny wyścig Le Mans znów zaskakuje

Anonim

Jak ktoś powiedział kilka lat temu „prognozy dopiero na koniec gry”. I podobnie jak piłka nożna (przepraszam za porównanie), 24 godziny Le Mans również nie są prognozowane.

Toyota wystartowała jako wielki faworyt tej edycji najbardziej emblematycznego wyścigu wytrzymałościowego na świecie, ale osiągi TS050 naznaczone były problemami mechanicznymi – problemami, które, nawiasem mówiąc, dotyczyły wszystkich samochodów w kategorii LMP1.

Zapadła noc i problemy spadły również na Toyotę. A kiedy znów zaświeciło słońce, jaśniej oświetliło biało-czarno-czerwony lakier samochodów Stuttgartu. Twarze w boksach Toyoty wyrażały przerażenie. Na torze to Porsche 919 Hybrid #1 poprowadziło 85. edycję 24-godzinnego wyścigu Le Mans.

Ale nawet ostrożne tempo, jakie podjęli kierowcy Porsche 919 Hybrid #1, nie zdołało uniknąć problemów mechanicznych silnika V4, który wydaje się nie być przystosowany do wytrzymania wysokich temperatur odczuwanych na torze La Sarthe . Na cztery godziny przed końcem wyścigu pierwszy samochód Porsche wycofał się z powodu problemu z silnikiem cieplnym.

Historia zająca i żółwia

W obliczu problemów, które dotknęły wszystkie (!) samochody w kategorii LMP1, to „żółw” w kategorii LMP2 przejął koszty wyścigu. Mówimy o Jackie Chan DC Racing Team Oreca #38 — tak, to właśnie Jackie Chan, o którym myślisz… — pilotowany przez Ho-Pin Tunga, Thomasa Laurenta i Olivera Jarvisa. Oreca #38 prowadziła w wyścigu do nieco ponad godziny przed końcem wyścigu.

Niewątpliwie jedna z drużyn sensacyjnych tych 24h Le Mans, ponieważ oprócz triumfu w kategorii LMP2, zajęła również absolutne drugie miejsce, zajmując pozycję, która początkowo była zarezerwowana dla „potworów” kategorii LMP1. Ale w Le Mans zwycięstwa nie można brać za pewnik, ani porażki…

Jackie Chan DC Racing Team Oreca #38

wiedząc, jak cierpieć

Był zespół, który wiedział, jak cierpieć. Mówimy o mechanikach i kierowcach (Timo Bernhard, Brendon Hartley i Earl Bamber) Porsche 919 Hybrid #2. Samochód, który zajął ostatnie miejsce po uszkodzeniu przedniego silnika elektrycznego w pierwszej części wyścigu.

Najwyraźniej wszystko stracone. Widocznie. Jednak wraz z wycofaniem 919 Hybrid #1 ostatnie Porsche na torze dostrzegło okazję do zaatakowania prowadzenia i rozpoczęło atak na 1. miejsce zespołu Jackie Chan DC Racing. Nieco ponad godzinę od zakończenia wyścigu Porsche ponownie prowadziło w wyścigu. Pierwszymi przegranymi w tej edycji byli ci, którzy ostatecznie triumfowali. I ten?

Kierowcy Timo Bernhard, Brendon Hartley i Earl Bamber mogą podziękować swoim mechanikom za to zwycięstwo.

Choć może się wydawać, że nie było to zwycięstwo, które spadło z nieba, zasługą pozostałych LMP1. Było to zwycięstwo oporu i wytrwałości. Zwycięstwo osiągnięte na torze i poza nim. Kierowcy Timo Bernhard, Brendon Hartley i Earl Bamber mogą podziękować za to zwycięstwo swoim mechanikom, którym w nieco ponad godzinę udało się wymienić silnik elektryczny 919 Hybrid po początkowej awarii. W obliczu tego samego problemu, jedyna Toyota, która ukończyła wyścig, potrzebowała dwóch godzin na wykonanie tej samej naprawy.

GTE PRO i GTE Am

W kategorii GTE PRO nie zabrakło też dramatu. O wyścigu rozstrzygnięto dopiero na ostatnim okrążeniu, kiedy przebicie opony wykluczyło z walki o zwycięstwo Jana Magnussena, Antonio Garcię i Jordana Taylora Corvette C7 R #63. Zwycięstwo zakończyło się uśmiechem do Astona Martina Jonathana Adama, Darrena Turnera i Daniela Serry.

W kategorii GTE Am zwycięstwo odniosła Ferraria JMW Motorsport autorstwa Driesa Vanthoora, Willa Stevensa i Roberta Simtha. Podium w klasie uzupełnili Marco Cioci, Aaron Scott i Duncan Camero w Ferrari 488 #55 Spirit of Race oraz Cooper McNeil, William Sweedler i Towsend Bell w Ferrari 488 #62 Scuderia Corsa.

Na rok jest więcej!

Porsche 919

Czytaj więcej