Czy Jaguar powinien wyprodukować rywala dla Serii 3 i Klasy C?

Anonim

Brytyjska marka Jaguar od kilku lat rozwija przeciwnika dla niemieckiej floty segmentu D. Ale czy powinna?

Zakładam, że lubię historię. O samochodach i historii. I nie, ten punkt porządku przy stole nie ma nic wspólnego ze współpracą Razão Automóvel z History Channel. To tylko wstęp do tego, co nadchodzi. Jak wiecie, nie jest niczym nowym, że Anglicy, Niemcy i Francuzi wdają się w potyczki. Książki historyczne pełne są wojen, podbojów i konfliktów między tymi trzema mocarstwami. Pierwszy ma dość wygrywania wojen, drugi żyje zgodnie z maksymą „ostatni się śmieje…”, a trzeci, biedaczek, widział lepsze czasy.

Mówiąc o Anglikach – historycznych sojusznikach Portugalii – mieli kiedyś jeden z najbardziej dynamicznych przemysłów motoryzacyjnych na świecie, ale w międzyczasie stracili „kompresję” w stosunku do Niemiec. Francuzi na swój sposób okazywali swoją łaskę, ale dziś nie są już przeciw-mocarstwem, jakim byli kiedyś Niemcami.

Ostatnim razem, kiedy Jaguar wypuścił model dla segmentu D, to „coś” wyszło na jaw. Nazywał się X-Type.
Ostatnim razem, kiedy Jaguar wypuścił model dla segmentu D, to „coś” wyszło na jaw. Nazywał się X-Type.

Jak wiemy, Brytyjczycy nie są typem, który zabiera do domu gówno i w obliczu absolutnej dominacji niemieckich salonów na rynku luksusowym, Jaguar – jego majestatyczna marka teraz w rękach byłej kolonii, Indii – szykuje bezpośrednią konkurent dla niemieckich referencji. Moje pytanie brzmi: czy powinni konkurować bezpośrednio w segmencie D? Moim zdaniem może nie.

To bez wątpienia apetyczny segment. Z pewnością taki, który dla marki mógłby stanowić większa część sprzedaży. Ale inwestycja potrzebna do konkurowania z niemieckimi gigantami znacznie przekracza to, na co może sobie pozwolić Jaguar. Przynajmniej po to, by móc z nimi konkurować „twarzą w twarz”.

Doszliby do końca roku wyczerpani finansowo. Nie ma siły finansowej wartej Ratan Tata, indyjskiego magnata, który jest właścicielem angielskiej marki. Dziś Niemcy są za dobrzy w tym, co robią.

Założę się, że BMW M5 jest lepsze w prawie każdej dziedzinie, ale Jaguar bierze moje pieniądze!
Praktyczny przykład: założę się, że BMW M5 jest lepsze niż ten Jaguar XFR-S w prawie każdej dziedzinie – Jaguar trzyma moje pieniądze!

Co więc powinna zrobić angielska marka? Włóż gitarę do torby i idź do domu napić się herbaty i zjeść ciasteczka?! Niekoniecznie. Mogą próbować, ale muszą próbować w inny sposób. Stworzenie produktu wyróżniającego się designem, arystokratyczną postawą i „brytyjskim rzemieślnikiem”.

Mogą i powinni odłożyć na bok obawy dotyczące miejsca na pokładzie lub pojemności bagażu dzięki bardziej atrakcyjnemu projektowi. Że tworzą produkt pełen pasji, który różni się drobnymi szczegółami. Te szczegóły, które robią różnicę między samochodami, które są właśnie takie, a tymi, które są o wiele więcej.

To tylko amatorski „render”, ale jest bardzo zbliżony do tego, co polecam marce po powrocie do segmentu D.
To tylko amatorski „render”, ale jest bardzo zbliżony do tego, co polecam marce po powrocie do segmentu D.

Kto chce sportowego sedana z segmentu D, kupuje BMW serii 3, kto chce wygodnej limuzyny, kupuje Mercedesa Klasy C, a kto chce trochę tych dwóch światów, kupuje Audi A4. Ok… a każdy, kto chce mieć salon z kołami, kupuje Skodę Superb.

Ale ktokolwiek chce zakochać się w swoim samochodzie, patrząc na niego bardziej niż „tylko to”, nie ma świetnych opcji na rynku. I to w tej niszy – która jak na niszę jest dość duża – kryje się świat możliwości dla marek takich jak Jaguar czy nawet Alfa Romeo.

W każdym razie, niech Jaguar nigdy więcej nie powtórzy ohydnego X-Type. Limuzyna wzorowana na źle już urodzonym Fordzie Mondeo, który był rozdziałem Jaguara do rozdarcia, spalenia i zapomnienia. Bezpłatny! Jaszczurka, jaszczurka, jaszczurka…

Marki takie jak Jaguar, między innymi Maserati czy Alfa Romeo – które przypominam dla wzmocnienia mojej opinii – mają coś, co jest nie do powtórzenia, Anglicy nazywają to „dziedzictwem”. Słowo, które w dobrym portugalskim jest odpowiednikiem dziedzictwa.

A dziedzictwo nie jest replikowane, więc postaw na to. W tym miejscu marki takie jak te, o których wspomniałem, mogą i powinny dla mnie nadal robić różnicę. Niech ten model Jaguara z segmentu D pochodzi właśnie stamtąd. Niech nadejdzie i nie stara się być bezpośrednim rywalem do modeli referencyjnych z omawianego przeze mnie segmentu, a raczej czymś wyjątkowym. Godny zapamiętania, a przede wszystkim: napędzany!

Czytaj więcej