Brabus, odpowiedzialny za zatruwanie i transfigurację modeli arystokratycznej niemieckiej marki Mercedes-Benz, znów postawił na swoim. Tym razem ofiarą był spokojny i równie arystokratyczny „taśmociąg” Mercedes CL600.
Pomimo dużej mocy, przyczepności na tylnych kołach i prezentowania się w konfiguracji coupé, ten model nigdy nie miał aspiracji do bycia pożeraczem torów lub krętych dróg. Środowisko, dla którego zaprojektowano Mercedesa CL, należy do AutoBahn, a jego charakter wcale nie jest wybuchowy.
Do dzisiaj… bo już teraz wszyscy posiadacze tego modelu będą mogli skorzystać z usług Brabusa, żeby go jeszcze trochę urozmaicić – ok… bardzo urozmaicić! – podróże tym pociskiem pożerającym mile, wyposażonym w silnik V12. Lubić? Poprzez zestaw wprowadzony przez firmę Brabus, który wykorzystuje typowy dla marki „modus operandi”: dramatyzuj wszystko! Od karoserii, przez silnik i nie zapominając o wnętrzu.
Ale przejdźmy do tego, co naprawdę się liczy: silnik! Brabus „zakasał rękawy” i ścisnął blok V12 tak bardzo, jak tylko mógł, choć bez przesady, która zagrażała niezawodności.
Oprócz zoptymalizowania elektronicznego zarządzania silnikiem, wprowadzono głębokie zmiany w sercu silnika. Mianowicie zmiana wielkości tłoków, wału korbowego, głowicy cylindrów i kolejności eksplozji cylindra. Nie zapomniano o turbosprężarkach i zastąpiono je dwoma innymi jednostkami o większej „płucności”.
Przekładając te zmiany na wyrażenia liczbowe, otrzymujemy wzrost pojemności skokowej o 800 cm3 – teraz 6,3 litra, kiedy wcześniej miał „tylko” 5,5 litra – moment obrotowy 1482 Nm(!) i nie mniej niż 800 KM!
Praktyczny wynik? Prędkość maksymalna 350 km/h (ograniczona elektronicznie!); przyspieszenie od 0-100 km/h w 3,9 sekundy i jeszcze bardziej wyraziste 10,3 sekundy. od 0 do 200km/h. Wystarczy, aby pomarszczyć smołę lub zmienić orbitę Ziemi.
Na poziomie nadwozia ma stosunkowo dyskretny body-kit i niezbyt dyskretne 21-calowe koła, których misją jest przeniesienie całej siły ognia tego modelu na ziemię.
Zawieszenie ma również strojenie mniej poświęcone wygodzie, a bardziej związane z innymi sprawami… Rozumiesz, dokąd zmierzam, prawda?
Nie zapomniano o hamulcach, zamontowano zaciski i tarcze, które nie powinny nic zawdzięczać hamulcom Boeinga 747. Nie należy zapominać, że ten model waży ponad dwie tony!
Z kolei wnętrze, charakteryzujące się typową dla Mercedesa jakością montażu, dodaje części z włókna węglowego i nowe wykładziny w całej kabinie ze skóry i Alcantary, nadając tej wersji bardziej sportowy klimat.
Zainteresowany?! Firmy naftowe są z pewnością wdzięczne…
Galeria: