Przetestowaliśmy Hyundaia i10 N Line. Mini "rakieta kieszonkowa" czy to coś innego?

Anonim

To jest linia N, to nie jest linia N, to linia N to nie jest linia N… Właśnie to powtórzyłem sobie kilka razy, aby złagodzić oczekiwania dotyczące Hyundai i10 N Line i czego oczekiwać od tego odważnego mieszczanina.

To dlatego, no cóż, spójrz na to… W porównaniu z resztą i10s, N Line dodaje mile widzianą dawkę wizualnego charakteru – w szczególności specjalnie zaprojektowany zderzak świateł do jazdy dziennej LED – i przyciągające wzrok 16-calowe koła. Z łatwością uchodziłoby za rywala Volkswagena! GTI, ale nie jest.

Nawet będąc najmocniejszym i najszybszym w tym zakresie — 100 KM i 10,5 s przy 0 do 100 km/h — a nawet mając specyficzne (twardsze) tłumienie, brakuje mu „trochę takiego”, by być prawdziwą kieszenią rakieta. Zwłaszcza w polu dynamicznym.

16 felg

Są zabawne, prawda? No i są standardowe o średnicy 16 cali.

Na najtrudniejszych drogach, na których lśnią najmniejsze samochody, i10 N Line zaczyna urzekać napędem i natychmiastową reakcją przedniej osi na zmiany kierunku, a także bardzo dobrym zaciśnięciem hamulców i bardzo dobrze skalibrowanym pedałem — daje ogromną pewność, kiedy na nich polegamy.

Ale przy tych rytmach „od noża do zębów” szybko odkryliśmy ograniczenia maleńkiego i10. Oś przednia zaczyna wyglądać na zbyt ostrą, głównie ze względu na sterowność, zbyt lekką (zwłaszcza w pierwszych kilku stopniach pracy) i nie dającą zbytniego taktu. Dodaj więcej niż zwykle zakrętów i asfaltu mniej niż idealne, a kończymy niewygodnie potrząsając małym i10, tak jakbyśmy musieli prosić o więcej, niż może zaoferować.

Zapisz się do naszego newslettera

Brakuje tej dodatkowej warstwy dynamicznej efektywności, której mają inne rakiety kieszonkowe, ale brakowało mi również bardziej współpracującej tylnej osi, nie tylko po to, by pomóc skierować się do przodu na zakręt, ale także w celu zwiększenia poziomu interaktywności, a nawet… zabawy.

Musisz trochę podnieść stopę, aby ruchy elementów sterujących i podwozia były bardziej zestrojone, a i10 N Line zaczął lepiej płynąć na drodze, utrzymując szybkie tempo. Nie jest to zatem rakieta kieszonkowa, ale…

Hyundai i10 N Line

…jest o dziwo kompetentnym estradystą

Jakość, którą przypadkowo odkryłem, gdy musiałem przejechać ponad 300 km praktycznie bez przerw podczas mojej opieki nad Hyundaiem i10 N Line. Mieszkańcy miast zwykle nie są dobrymi estradystami, ale jak zauważył João Delfim Tomé podczas swojego pierwszego kontaktu z nowym i10, ten mieszkaniec miasta wydaje się pochodzić z wyższego segmentu.

Nie inaczej jest w N Line i mamy też do dyspozycji chętnych 100 KM — 100 KM, które czynią cuda! Poszłoby to jeszcze dalej i powinno zostać zadekretowane: „Od teraz wszyscy mieszkańcy miasta muszą mieć co najmniej 100 KM”.

Nie tylko 100 KM i dostępność 172 Nm (przy 1500 obr./min) gwarantują przekonujące osiągi dla nieco ponad 1000 kg i10 N Line (z kierowcą na pokładzie) — więcej niż 10,5s, zgadnijmy — jak one kończy się to bardzo dobrym małżeństwem z innymi cechami dostrzeżonymi już przez innych i10, które są niezwykłe wśród mieszkańców miast, a mianowicie jego postawą poza miejskim środowiskiem.

Hyundai i10 N Line

„Arsenał”, który pozwala śmiało zmierzyć się z każdą dłuższą podróżą autostradą lub bez większego strachu wyprzedzić tę krajową ciężarówkę, zawsze z bardzo akceptowalnym poziomem izolacji akustycznej i komfortu.

Na autostradzie okazało się, że jest bardziej stabilny i wyrafinowany, niż się spodziewałem, mimo że ścieżka dźwiękowa 1.0 T-GDI nie jest najbardziej muzykalna — ochrypły, ale bardziej „głos bagasowy” niż Brian Adams czy Bonnie Tyler. W krajowych tylko kilka bardziej nagłych nieprawidłowości wstrząsnęło małym i10, ale ławki nie „masakrowały” ciała nawet po kilku godzinach – mają jednak wyraźny brak podparcia bocznego i nóg.

Silnik 1.0 T-GDI

Dużo plastiku, ale pod spodem kryje się husky, ale żywy tysiąc turbo.

Szybki, ale z umiarkowanym apetytem

Nawet przy wskazówce prędkościomierza (analogowej) kilkakrotnie przekraczającej 120 km/h na autostradzie i z bardziej przedwczesnymi redukcjami i zmiażdżonym pedałem gazu dla niektórych wyprzedzeń w krajowych, ponad 300 km dało 5,5 l/100 km — nieźle…

Hyundai i10 N Line

To, co zademonstrował i10 N Line, to to, że umiarkowane zużycie nie musi być równoznaczne z lenistwem. W czasie, gdy był ze mną, najmocniejszy i najszybszy i10 zarejestrował zużycie od nieco ponad czterech litrów do mniej niż siedmiu, w zależności od kontekstu. Tak, zużywa więcej niż i10 o mocy 67 KM — nie tak dużo, jak można by sobie wyobrazić — ale dodatkowa dostępność i osiągi z nawiązką rekompensują różnicę.

Mały na zewnątrz...

…duże w środku. Wąski, niski, ale wysoki, patrząc z zewnątrz raczej nie podejrzewalibyśmy, że w i10 jest tak dużo miejsca. Nawet z tyłu dwie osoby mogą wygodnie podróżować z dużą ilością miejsca na głowę i nogi. Nie mając tunelu transmisyjnego, „wciśnięcie” trzeciego pasażera również nie jest misją niemożliwą.

przednie siedzenie
Wygodne, ale niewystarczające wsparcie.

Doskonałe wykorzystanie przestrzeni jest kontynuowane w bagażniku, a 252 l został uznany za jeden z najlepszych w segmencie. Być może nie jest to najlepszy samochód do wprowadzania zmian, ale wystarczy, i dlaczego nie, skorzystać z zaskakujących możliwości i10 N Line na poboczu drogi i wybrać się na mini-wakacje.

Prosi tylko o stopień dostępu między otwarciem bagażnika a podłogą oraz o kolejny stopień między podłogą i po złożeniu siedzeń — inne i10 mają zdejmowaną podłogę, która może wyrównać podłogę ze wszystkim innym, ale N Linia tego nie ma.

bagażnik samochodowy

Czy samochód jest dla mnie odpowiedni?

Nawet w tej twardszej wersji N Line, Hyundai i10 pozostaje jednym z wzorców wśród mieszkańców miast. Oprócz wrodzonej zwrotności i doskonałego wykorzystania przestrzeni wewnętrznej, linia N zapewnia bardzo pożądaną dawkę osiągów dzięki 100-konnemu silnikowi 1.0 T-GDI. To bez negatywnego wpływu na zużycie w porównaniu do skromniejszego 1.0 MPi o mocy 67 KM.

To właśnie te 100 KM w ogromnym stopniu przyczynia się do nieoczekiwanych właściwości i10 N Line, gdy wychodzimy poza naszą strefę komfortu, czyli gdy opuszczamy granice miasta. Kto by pomyślał, że mały mieszczanin może być kompetentnym estradystą? Jak widzę, to jest i10, który należy mieć.

przegląd wnętrz

Podobnie jak na zewnątrz, wnętrze ma śmielszy ton, z kilkoma akcentami w kolorze czerwonym.

Niestety, nie jest to bardziej przystępna kieszonkowa rakieta, jak wydawało się na początku, ale dla tych, którzy szukają samochodu na co dzień, z dużą ilością wysyłek, i10 N Line okazuje się bardzo satysfakcjonujący.

Żądana kwota 17 100 euro wydaje się na początku nieco zawyżona, a trzy gwiazdy Euro NCAP mogą pozostawić nas trochę w tyle (brak bardziej wyrafinowanych kierowców pomocniczych zaszkodził ostatecznemu rankingowi), ale między wyborem i10 N Line lub modelu segmentowego powyżej — za identyczną cenę możemy uzyskać dostęp do bardziej dostępnych wersji różnych narzędzi — a jeśli absolutna przestrzeń nie jest całkowitą potrzebą, to wielozadaniowe i rozproszone miasto jest dość kuszące.

Czytaj więcej