Czasami świat jest brzydkim miejscem. Wszystkie Hondy Civic Type R, które widzisz na zdjęciach, zostały zniszczone. Urodzili się z celem, spełnili go i umarli. I proszę nie mów Diogo, że jego letniej miłości już nie ma z nami.
Byli WSZYSTKO zniszczone pomimo zdrowego oddychania i braku jakichkolwiek problemów mechanicznych.
Zdrowie, które mogło być zagrożone przez setki okrążeń na torze: przedwczesne redukcje, gwałtowne przyspieszenia, hamowanie na granicy… a propos, hamowanie poza granice!
Te Honda Civic Type R wytrzymały wszystko i ostatecznie Honda wydała rozkaz zniszczenia. Kiedy powiedział nam o tym jeden z managerów marki na uboczu wydarzenia, byliśmy niedowierzani, ale nie zaskoczeni.
Ale dlaczego zniszczony?
Ponieważ Hondy Civic Type R, które jeździliśmy przez nas i stu innych dziennikarzy, to jednostki przedprodukcyjne. Nie były to ostateczne jednostki.
Są to modele, które w 99% parametrów są takie same jak modele produkcyjne. Problem w tym, że 1%… te modele nie w pełni odpowiadają wymaganiom Hondy, więc trzeba je zniszczyć.
Jakie to parametry?
Wyrównania paneli nadwozia; szczegóły wnętrza; jednorodność farby; ogólne specyfikacje, które nie są ostateczne. Zresztą drobne detale, a nawet wady, które dla Hondy nie są dopuszczalne w finalnym modelu.
Spójrz na te jednostki przedprodukcyjne jako wersje „beta” oprogramowania. Działają, działają, ale mogą zawierać pewne błędy.
Tradycja Hondy
To nie pierwszy raz i nie ostatni raz Honda niszczyła swoje produkty w imię wartości nadrzędnych w sprawach finansowych.Na przykład mówi się, że wiele prototypów wyścigowych Hondy dobiega końca sezonu i jest… zgadza się, zgadliście. Zniszczony. Powód? Ochrona know-how marki.
Czy mogę mówić o kuszy dwusuwowej?
Jeden z najbardziej znanych odcinków dotyczy działu motocykli Hondy, HRC. Był rok 2001 i Valentino Rossi — dżentelmena, którego nie trzeba przedstawiać… — poprosił Hondę, że pod koniec sezonu, jeśli zostanie Mistrzem Świata MotoGP (wcześniej 500 cm3), marka zaoferuje mu jedną ze swoich NSR 500. Odpowiedź Hondy brzmiała „nie”.
Z wyjątkiem prototypów, które trafiły bezpośrednio do muzeum, pozostałe NSR 500 zostały spalone. Valentino Rossi nie był w stanie spełnić jednego ze swoich marzeń, mając w domu ostatniego dwusuwowego mistrza świata w klasie premium.
„Kusza dwukołowa” z silnikiem V4 o pojemności 500 cm3 (dwusuwowy) o mocy 200 KM przy 13 500 obr./min. Ważył tylko 131 kg (suchy).
W odniesieniu do Hondy NSR 500 Valentino Rossi powiedział kiedyś, że „motocykle to przedmioty zbyt piękne, by nie miały duszy”. Jeśli to prawda — myślę tak samo… — niech spoczywają w pokoju wraz z „letnią miłością” Diogo.
Unikalny przypadek w branży?
Nie przez cienie. Jest więcej marek, które robią to samo, ale Japończycy, podobnie jak w wielu innych rzeczach, najbardziej gorliwie podchodzą do swojej własności intelektualnej. Ale nie zawsze tak było…
W latach 60-tych i 70-tych to normalne, że marki i zespoły sprzedawały swoje wyczynowe modele na koniec sezonów lub wyścigów w „skurczu”. Jeden z najbardziej ekstremalnych przypadków miał miejsce w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Z wyjątkiem zwycięskich prototypów, reszta była „ciężarem”.
Ze względu na mechaniczne zużycie, zespoły wolały sprzedawać swoje modele każdemu, kto chciał kupić, czasami za wszelką cenę. W ten sposób pierwszy konkurencyjny AMG w historii zakończył swoje dni służąc jako królik doświadczalny dla firmy lotnictwa cywilnego. Kiedy się zepsuł, został zniszczony.
Pytanie brzmi: ile byłby dziś wart ten AMG? Tak jest. Bogactwo! Ale w tamtym czasie nikt ich nie cenił. Możesz przeczytać pełną historię „czerwonej świni” tutaj.