Tylko 900 cm3, turbosprężarka i 110 KM… Jak na maszynę do driftu nie wygląda to obiecująco, ale Renault Twingo GT ma tylny silnik i napęd na tylne koła — dzieli swoją bazę ze Smartem fortwo i forfour — więc teoretycznie ma odpowiednie składniki do robienia pięknych driftów.
Składniki tam są, ale wydaje się, że ich nie ma. Czemu? W imię bezpieczeństwa i przewidywalności, Renault ograniczyło cały dynamiczny i… zabawny potencjał swojego małego, ale energicznego GT.
Dynamiczna regulacja miała na celu nie tylko złagodzenie, na ile to możliwe, charakteru architektury od wszystkich z tyłu — ten napęd na tylne koła był nawet oskarżany o nadsterowność... — ale elektroniczne pomoce, takie jak kontrola stabilności, niemożliwe do skręcania wyłączony, zapobiegał tym bardziej intensywnym momentom jazdy.
Bezpieczny i przewidywalny? Niewątpliwie, ale też bardzo nudna, choćby dlatego, że jest to mini rakieta kieszonkowa, w co może być najciekawszą alternatywą dla niemal samotnego Volkswagena up! GTI (jeden z przodu).
Zapisz się do naszego newslettera
Cóż, nie żeby to odstraszało Piotra Więcka z Candy Machine. Dostrzegł potencjał Renault Twingo GT: napęd na tylną oś i możliwość skrętu przednich kół o 45 stopni — ma najkrótszy promień skrętu na rynku…
Jak uwolnić ukryty potencjał Renault Twingo GT jako najlepszej maszyny do driftu? Oczywiście „zabij” pomoce elektroniczne.
We współpracy z trenerem dodali przełącznik, który po włączeniu wyłącza wszystkie elektroniczne pomoce, które uniemożliwiają Twingo GT postawę godną chuligana… Rezultat? Koniecznie zobacz wideo oraz zabawne reakcje i zaraźliwy entuzjazm Piotra Więcka! Szosy, przechodnie… i wszystko po prostu z otwartym mechanizmem różnicowym — jak możesz sobie wyobrazić, na tym się nie skończyło…
Nagle Renault Twingo GT stało się ciekawsze…